Religijność Piłsudskiego
Czy Józef Piłsudski był protestantem?
ks. Henryk Weryński
O religijności Józefa Piłsudskiego pisano wiele. Jedni ją podważali, drudzy stwierdzali, że był człowiekiem wierzącym, inni, że jego wiara była nieortodoksyjna.
Aleksandra Piłsudska pisała we wspomnieniach, że gdy Józef Piłsudski wyruszał w 1914 r. na wojnę, ofiarowano mu mały obrazek Matki Boskiej Ostrobramskiej w srebrze. „Obrazek ten nosił zawsze przy sobie, aż do ostatniej chwili życia”.
Być może najtrafniejsza jest opinia kardynała Aleksandra Kakowskiego, który stwierdził, że mimo ułomności, Piłsudski w gruncie rzeczy był człowiekiem religijnym. Kakowski miał też powiedzieć, że „Piłsudski to typowy Polak. Co do istnienia Boga ma poważne wątpliwości, a jednocześnie do Matki Boskiej bardzo gorące nabożeństwo”. A sam Marszałek mówił: „Ja kocham Matkę Boską, zwłaszcza Ostrobramską. Częstochowski obraz jest za surowy. Ostrobramska jest słodką matką”. Gdy w 1919 r. Piłsudski dowodził wyprawą na Wilno, by odbić miasto z rąk bolszewików, powiedział swojemu adiutantowi, Bolesławowi Wieniawie-Długoszowskiemu, że idą na pomoc Matce Boskiej Ostrobramskiej i na tę intencję ślubował przez trzy dni nie palić papierosów. W kaplicy w Ostrej Bramie można do dziś oglądać złożone przez Marszałka srebrne votum z napisem: „Dzięki Ci Matko za Wilno”.
KONTERFEKT RELIGIJNY MARSZAŁKA
Wiesław Jan Wysocki
Przedstawienie sylwetki religijnej człowieka nie jest sprawą prostą, gdyż dotykamy sfery niepowtarzalnego stosunku człowieka do Boga, bardziej racjonalizować możemy jego stosunek do doktryny religijnej i wspólnoty wyznaniowej. Tajemnicy duszy nie sposób przeniknąć do końca, swoją też zabrał do grobu w krypcie wawelskiej katedry Józef Piłsudski. Możemy jedynie pozostawać w sferze znanych faktów, całą istotę zagadnienia pozostawiając Opatrzności i Jej miłosierdziu. Do miłosierdzia Bożego odwoływał się sam Marszałek w jednym z najbardziej przejmujących rozkazów wydanych wojsku polskiemu po dramatycznych walkach majowych 1926 roku: Niech Bóg nad grzechami litościwy nam odpuści i rękę karzącą odwróci, a my stańmy do naszej pracy, która ziemie naszą wzmacnia i odradza.
Religijności Piłsudskiego nie można też widzieć bez uwzględnienia cech jego osobowości; był człowiekiem skrytym, zdystansowanym od innych, chmurnym i niedostępnym, przenikliwym i fascynującym pasją czynu.
Niewiele wiemy o jego zmaganiach wewnętrznych, bo oficjalnie był to monolit - człowiek prosty, zasadniczy, bezwzględny dla siebie i wymagający od innych. Dla najbliższych i współpracowników ten jakże rubaszny człowiek bywał delikatny i subtelny; ważył w sobie i przeżywał dogłębnie sprawy, nim podjął ostateczną decyzję. Nie sposób twierdzić, że Piłsudski był osobowością bez skazy i nie popełniał błędów – nadzwyczaj dobrze znane są grzechy społeczno-polityczne marszałka, podobnie jak i niekiedy dochodząca do głosu jego małostkowość – ale o czystości intencji wielu politycznych decyzji poprzedzonych zmaganiami wewnętrznymi Komendanta zaświadcza ówczesny kapelan Belwederu. Istota owych duchowych perypetii jest tajemnicą Marszałka i Najwyższego Sędziego.
Komplikacji do portretu religijnego Piłsudskiego dodaje jego młodość socjalistyczna spod znaku PPS, która zwiąże go z tendencjami liberalnymi i na pewien czas od religii odsunie w ogóle. Była to zresztą postawa wówczas modna. Bohdan Cywiński książce Rodowody niepokornych ukazał, jak bardzo wśród inteligencji polskiej II połowy XIX w. powszechny był ciąg do indyferentyzmu, liberalizmu, a jednocześnie uznanie dla postaw głęboko etycznych. Piłsudski jako przywódca PPS, jak wielu innych, sądził, że religia potrzebna jest ludziom przeciętnym, których poczucie godności osobistej nie wystarcza do życia moralnego.
Religia
jest postrachem i chroni od zepsucia a człowiekowi rozumnemu trzeba tylko
postępować moralnie. Poczucie godności stanowiło fundament
osobowości moralnej Józefa Piłsudskiego.
Przeciwstawiany
często Piłsudskiemu Roman Dmowski również młodość i życie dojrzałe miał dalece
bardziej areligijne i dopiero w ostatnim okresie życia rozwinął praktyki
sakramentalne.
Ideologiczna
spuścizna Dmowskiego wiąże go ściśle z katolicyzmem, Piłsudskiego ustawia zaś
jako religijnie obojętnego.
Czy tak było w istocie?!
Marszałek wyszedł z rodziny katolickiej, a dom rodzinny ukształtował w nim podstawy światopoglądu. Wyniósł z niego kult macierzyństwa i głęboki szacunek dla swej rodzicielki, której po śmierci ofiarował serce do dziś spoczywające na wileńskiej Rossie pod marmurową płytą z napisem: Matka i serce Syna.
Przynależność Piłsudskiego do Kościoła katolickiego nie była w zasadzie kwestionowana i dopiero w latach siedemdziesiątych rozgorzał spór w następstwie ujawnienia dokumentów i świadectw nieznanych. Opublikowano dowody przynależności Marszałka do wspólnoty ewangelicko-augsburskiej. Wprawdzie wcześniej krążyły różne plotki, ale nie bardzo dawano im wiarę; sam Piłsudski zakazał wszelkich sprostowań, dochodzeń i sądów w stosunku do wiadomości dotyczących jego samego, choćby to były inwektywy, pomówienia i obrazy. Stąd informacji owych nie brano poważnie.
Dziś znamy
już okoliczności, w jakich owa konwersja nastąpiła.
24 maja 1899 r. w Łomży wobec pastora Mikulskiego 31-letni Józef Piłsudski złożył wyznanie wiary ewangelicko-augsburskie, a przyczyną tego było małżeństwo, jakie wkrótce (15 lipca 1899 r.) był zawarł z Marią Kazimierą z Koplewskich Juszkiewiczową.
Ponieważ
Maria była rozwiedziona, ślub w Kościele katolickim nie mógł zostać zawarty i
„wyjściem” – wówczas częstym – była zmiana wyznania.
Dziś w dobie ekumenizmu prozelityczne spory o wyznaniowość wydają się bardzo niestosowne; ponadto wszystko wskazuje na koniunkturalność konwersji podyktowanej pragnieniem poślubienia kochanej kobiety.
Do wątku protestanckiego wyznaniowości Piłsudskiego trzeba tylko jeszcze dodać, iż utrzymywał on długo dobre stosunki z bp. Juliuszem Bursche, zwierzchnikiem Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, który mimo niemieckiego pochodzenia pozostał wierny Polsce do końca i jako 80-letni starzec został zamordowany w Oranienburgu w 1942 r. Podobnie marszałkowa Aleksandra Piłsudska podtrzymywała na emigracji przyjaźń z bp. Władysławem Fierlą, zwierzchnikiem tegoż Kościoła na obczyźnie.
Ta
otwartość i bliskie stosunki z dostojnikami protestanckimi przez niektórych
były uważane za argument wyznaniowej przynależności Piłsudskiego.
Po 17 latach od łomżyńskiej konwersji 28 lutego 1916 r. podczas walk Legionów na froncie wschodnim w ciężkiej chorobie brygadier Piłsudski prosił kapelana I Brygady, ks. Henryka Ciepichałła, by przyjął jego akt rekonwersji do Kościoła rzymskokatolickiego.
Akt
sporządzono prowizorycznie – dla zachowania poufności – na kartce w pamiętniku
kapelana. Oto ten tekst:
Komendant
Józef Piłsudski urodził się w Zułowie, pow. Święciany (Litwa) d. 231X1 starego
stylu, r. 1867 z ojca Józefa i matki Marii z Bilewiczów.
kapelan
1 p. p. I Bryg. Piłsudskiego
Karasin
d. 28/11 1916 r.
Podpisani
świadkowie
Ppłk
Kazimierz Sosnkowski
Szef
sztabu
Por.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski
Akt
spisałem na własne żądanie Komendanta nie w księdze
głównej
(księga czynności) 1 p. p., lecz w swoim pamiętniku, aby
rzecz
cala zachowała się w tajemnicy. Ks. H. C.
W
międzyczasie po dojściu do władzy Piłsudski zażądał sporządzenia formalnego
aktu rekonwersji na katolicyzm, co uczyniono. Po śmierci pierwszej żony (16-17
sierpnia 1921 r.) Marszałek zawarł 25 października 1921 r. w Belwederze
małżeństwo z Aleksandrą ze Szczerbińskich. Związek pobłogosławił kapelan
Belwederu ks. prałat Marian Tokarzewski z upoważnienia arcybiskupa warszawskiego,
kard. Kakowskiego. Zarówno akt legionowy jak i późniejszej „autoryzacji”
rekonwersji miał w swym ręku ks. Władysław Korniłowicz,
założyciel podwarszawskich Lasek, który był przy ostatnich chwilach Marszałka
Piłsudskiego.
Choremu udzieliłem absolucji sakramentalnej, nałożyłem Oleje Święte i udzieliłem odpustu na godzinę śmierci Miałem wrażenie, że Marszałek, który miał oczy szeroko otwarte i był dotąd nieruchomy, zareagował na widok księdza lekkim poruszeniem się. Zaraz potem nastąpiła agonia trwająca parę minut. Po czym Marszałek spokojnie skonał. Odmówiłem modlitwę za konających.
Wieczorem 12 maja ks. Korniłowicz relację z posługi przekazał nuncjuszowi apostolskiemu, a następnego dnia oficjalne sprawozdanie wręczył kard. Kakowskiemu.
Jednoznaczna wymowa powyższych faktów wskazuje, że imponujący pogrzeb z katedry warszawskiej do podziemi katedry wawelskiej był nie tylko pogrzebem zasłużonego bojownika o niepodległość, zwycięskiego wodza i największego autorytetu Rzeczypospolitej, ale też chrześcijanina, katolika, który pod sztandarem BÓG – HONOR – OJCZYZNA ufnie korzył się przed Panią Ostrobramską, u której zawiesił był srebrną tabliczkę: Matko, dziękuję Ci za Wilno – 19.IV.1919.
Marszałkowa Aleksandra Piłsudska w swoich wspomnieniach pisze:
Ilekroć
mąż wybierał się w podróż lub wyruszał w pole, zawsze miał ze sobą medalik
Matki Boskiej Ostrobramskiej.
I dalej wspomina:
W
1914, gdy wyruszał na wojnę, ofiarowano mu malutki obrazek Matki Boskiej
Ostrobramskiej w srebrze. Obrazek ten nosił zawsze przy sobie aż do ostatniej
chwili życia.
Wiadomo było bliskim, że modli się codziennie przed zawieszonym nad łóżkiem wizerunkiem Ostrobramskiej Pani, który go nigdy nie opuszczał, nawet w podróży, że w ogóle przestrzega mszy św. niedzielnej i piątkowego postu, że przystępuje niekiedy do Sakramentów świętych, że zdobywa się czasem na takie akty gorącej pobożności, jak przy pierwszej bytności w oswobodzonym Wilnie, kiedy na klęczkach przeszedł długie schody, wiodące do cudownej kaplicy nad Ostrą Bramą. Nie dość, że sam szedł na kolanach, to jeszcze nakłonił do tego samego nuncjusza Achille Rattiego, toteż gdy Ratti zasiadł na papieskim tronie jako Pius XI, za pośrednictwem kardynała Kakowskiego przesłał Naczelnikowi Państwa swój portret z dedykacją: Przesyłamy naszemu ukochanemu synowi w Chrystusie, Józefowi Piłsudskiemu, Naczelnikowi Państwa Polskiego, błogosławiąc z uczuciem szczególnej i niezmiennej życzliwości Jego i Jego szlachetny i drogi naszemu sercu Kraj. Błogosławieństwa papieskie i złoty medal papieski Marszałkowi przywoził także ks. Józef Gawlina, biskup polowy WP. Znana jest wprawdzie lapidarna opinia kard. Kakowskiego o religijności Marszałka: Co do istnienia Boga ma poważne wątpliwości, a jednocześnie do Matki Boskiej – gorące nabożeństwo, co jest jakby echem słów poety (Jana Lechonia) o Maryi, w którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy.
Trzeba
słowa kard. Kakowskiego rozumieć w świetle obiegowych ocen sytuujących
religijność polską niemal wyłącznie w kategoriach emocjonalnych, a dalekich
racjonalizmowi. Ma temu odpowiadać szczególniejszy kult maryjny przesłaniający
chrystologię czy wręcz całą teologię. Jest to oczywiste nadmierne uproszczenie,
toteż wystarczy poprzestać na stwierdzeniu, że do niedawna jeszcze podobne
oceny uchodziły za uznany socjologiczny opis katolicyzmu polskiego.
Płk Aleksandra Zagórska w Moich spotkaniach z J. Piłsudskim stwierdza z całą stanowczością, że Komendant był naturą głęboko religijną, lecz religijną nie w sensie wyznań czy sekt. Wierzył w Boga i dalsze życie duszy po śmierci. Jeden z jego wierszy zaczyna się od słów: „O wielki Boże, sprawiedliwy Panie...”. Ten Bóg Józefa Piłsudskiego nie był z pewnością Bogiem tego stworzenia, co pełza...
Nie
był barankiem pokornym, głoszącym niesprzeciwianie się złu i polecającym
nadstawiać policzek, aby weń uderzono. Bóg Jego to raczej Pan Zastępów na ich
czele walczący z mocami ciemności.
Biskup Polowy WP, ks. gen. Józef Gawlina, żegnał Marszałka słowami: Wykonawcą stałeś się, Wodzu, wyroków sprawiedliwości Bożej za grzech i krzywdę rozbiorów Polski. Wymazałeś bluźnierstwo zaborcy, co Ojczyznę naszą w „Imię Trójcy Przenajświętszej” rozerwać.
Wykonawcą
stałeś się, Marszałku, wyroków sprawiedliwości Bożej za tyle łez wylanych, za
tyle rodzin zniszczonych, za prześladowanie wiary św., za kościoły zhańbione,
za te fale wygnańców, co wśród cierpień na Sybir szły, za ciche jęki i głosy rozpaczy,
co wśród brzęku kajdan do Boga wołały. Przez Ciebie nad barbarzyństwem
zatriumfowała kultura chrześcijańska. Przed Tobą w kornym hołdzie czoło schyla
Europa, dzięki Ci składa Matka Kościół, przez Ciebie wyswobodzony.
Wielce interesujący jest stosunek O. Maksymiliana Kolbego do Marszałka Piłsudskiego; związki te wychwycić już można w okresie młodości świętego. Istniała wyraźna emocjonalna bliskość Kolbego i Piłsudskiego. Już w okresie nowicjackim Maksymilian zamierzał porzucić zakon i oddać się cały pracy niepodległościowej rozwijanej przez Piłsudskiego w Galicji.
Legionistą był ojciec założyciela Niepokalanowa; złapany przez Rosjan podczas patrolu, został przez nich powieszony. Legionistą był również młodszy brat Maksymiliana – Franciszek. Podobno doszło do bezpośrednich spotkań między Marszałkiem Piłsudskim a o. Maksymilianem w latach dwudziestych...
W 1935 r. o. Kolbe poświęcił postaci zmarłego Józefa Piłsudskiego dwa artykuły; jeden w japońskim „Rycerzu” – Mugenzai no Seibono Kishi32 i drugi pod znamiennym tytułem Jak marszałek Piłsudski kochał Niepokalaną w krajowym wydaniu „Rycerza Niepokalanej”. Ten drugi szkic jest kompilacją tekstów prasowych.
Jest dziś
mało znany, toteż warto przytoczyć go w całości:
Umilkły już dzwony odprowadzające na Wawel zwłoki pierwszego Marszałka Polski. I serce Jego spoczęło już w ukochanym grodzie Ostrobramskim. Wstrząs bólu wyrażony słowem mówionym i drukowanym też przycicha.
Zapewne
ktoś zbierze rozsiane ułomki różnych piór i skleci z nich historyczną całość
życia, śmierci i pożegnania Marszałka.
„Rycerz
Niepokalanej” pragnie przynajmniej pozbierać z różnych czasopism nieco o Jego
miłości ku Niepokalanej.
Wybitną – mówi „Przegląd Powszechny” – a bardzo piękną cechą religijności wielkiego Wodza narodu, było to, że w stosunku jego do Boga nic się nie działo na pokaz”; stąd też wielu niedostatecznie Go znało i różnie sądziło. A nawet – pisze dalej tenże „Przegląd” – „pod pozorem obrony wiary nie tylko odmawiało Mu współpracy, ale nieraz i kłody rzucano pod nogi”.
Miłość ku Matce niebieskiej wyssał z piersi ziemskiej swej matki, którą też bardzo miłował. X. St. Szurek w „Gazecie Kościelnej” (nr 20) cytuje własne wyznanie Marszałka: „Gdy jestem w rozterce ze sobą, gdy wszyscy są przeciwko mnie, gdy wokoło podnosi się burza oburzenia i zarzutów, gdy okoliczności nawet są pozornie wrogie moim zamiarom, wtedy pytam się siebie samego, jakby Matka kazała mi w tym wypadku postąpić i czynię to, co uważam za jej prawdopodobne zdanie, za Jej wolę, już nie oglądając się na nic...”.
„Od matki też swojej – pisze dalej X. Sz. – nauczył się kochać wspólną wszystkich ludzi Matką, a ukochał ją w postaci Ostrobramskiej Maryi Panny”. Cieszył się, „że w czasach, w których wszystko się gięło i upadlało przed rosyjskim ciemiężcą, ten sam gnębiciel Polski korzyć się musiał przed Ostrobramską Panią i zdejmować musiał nakrycie głowy kiedy mijał Jej rezydencję”.
„Wiadomo
było bliskim – mówi „Przegląd
Powszechny” – że modli się codziennie przed zawieszonym nad łóżkiem wizerunkiem
Ostrobramskiej Pani, który go nigdy nie opuszczał”.
Ks. senator Żebrowski opowiadał mi, jak to Marszałek, jako Naczelnik Państwa przyjechał do Wilna i nie chciał położyć się na spoczynek, dopokąd nie znaleziono dla Niego obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej i nie umieszczono nad łóżkiem. Toteż po wypadkach majowych ciekawie poszukiwałem fotografii sypialni Marszałka w Belwederze i z radością stwierdziłem, że Pani Ostrobramska rzeczywiście tam króluje.
„Gazeta
Kościelna” opowiada jeszcze: „Marszałek pragnął jak najprędzej wyzwolić Wilno.
A kiedy się tam wybierał z wiosną 1919 r., to tak powiedział do Bolesława
Wieniawy-Długoszowskiego:
Chłopcze,
wiesz pan do czego my się zabieramy? Idziemy na odsiecz Matce Bożej
Ostrobramskiej. To nie fraszki. Na intencję powodzenia naszej wyprawy,
postanowiłem nie palić przez trzy dni, dulce est in dolore socium habere – przeto przez solidarność ze mną Pan także – mam nadzieję – palić
nie będzie. I - mówi dalej Wieniawa – przez
trzy dni cierpieliśmy wspólnie, a moje próby obrócenia tej decyzji w żart, spełzły
na niczym”.
„A obecny wojewoda lwowski, Belina-Prażmowski – ciągnie dalej „Gazeta Kościelna” – który wówczas prowadził wojsko do ataku, opowiada, że przed Ostrą Bramą żołnierze musieli na jego rozkaz zdjąć czapki i tak wroga stamtąd wyparli”.
Ks. J. Rostworowski TJ opowiada jeszcze w „Przeglądzie Powszechnym”, że Marszałek: „przy pierwszej bytności w oswobodzonym Wilnie na klęczkach przeszedł długie schody, wiodące do cudownej kaplicy nad Ostrą Bramą”.
„Głos
Karmel” wspomina: „Po zdobyciu Berdyczowa, dnia 26 kwietnia 1920 r. pierwsze
Jego kroki skierowały się do kościoła...
W
kościele odsłonięto obraz Matki Boskiej i odmówiono litanię loretańską”.
Obecny Ojciec Święty [Pius XI, Achilles Ratti, w latach 1919-1921 nuncjusz w Polsce] tak opowiada: „Pamiętam, gdy byliśmy razem z Marszałkiem Piłsudskim w Wilnie, nie wiedząc jeszcze, jak Opatrzność pokieruje naszymi krokami. Byłem świadkiem, jak gorąco modlił się Marszałek Piłsudski w Ostrej Bramie przed Obrazem Matki Boskiej. Dał w naszej obecności do poświęcenia dwa obrazki Matki Bożej, ażeby później powiesić je nad łóżeczkami najdroższych istot, swoich córeczek”.
Kiedy w ubiegłym roku – pisze „Głos Karmelu” – przebywał (Marszałek) na wypoczynku we dworze Moszczenicy, w powiecie żywieckim, polecił sobie sporządzić fotografię statuy Matki Boskiej w tym dworze przechowywanej, a na odjezdne, opuszczając dwór Moszczenicki i przyjmując wyhaftowany mu przez panią domu obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, wyrzekł te słowa: „Matka Najświętsza wzięła na siebie jakby ministerium dobroci, bo kiedy człowiek chociażby na Jej obraz tylko popatrzy, to czuje się lepszym”.
Teraz
może łatwiej także zrozumiemy, dlaczego Matka Boża dała Mu złamać hordy
bolszewickie w dzień Swego Wniebowzięcia.
Słusznie
też dano Mu w zastygłe ręce obrazek ukochanej Królowej Ostrobramskiej, słusznie
wyryto ten wizerunek na urnie z Jego sercem, słusznie włożono do trumny ryngraf
z Matką Boską Ostrobramską ofiarowany ongiś przez 1 p. I brygady. Niechajby te kilka
kwiatków uszczkniętych z życia Wielkiego Budowniczego Polski pociągnęło swą
wonią licznych naśladowców.
Świadectwo
O. Maksymiliana wspiera legendarny kapelan 5 pp Leg. Pol., kapucyn, o. Kosma
Lenczowski:
Gdy po dwudziestu latach wspominam twardą, lecz jakże radosną i zaszczytną służbę pod dowództwem Komendanta w I Brygadzie, którą miałem szczęście pełnić wśród roześmianej braci legionowej, idącej za nim na śmierć i życie, staje mi przed oczyma niezapomniana postać umęczonego Kaszubskiego.
W
świetle heroizmu jednostki zrozumieć mogę, że garstka legionistów na skinienie
Wodza spełniła to, co spełnić zdoła tylko cały naród. Snać ofiarom i
poświęceniom błogosławiła Najświętsza Królowa Polska w Ostrobramskim obrazie,
skoro w Konarach ofiarowany medal z Jej wizerunkiem sprawił Komendantowi tak wielką
radość, że wypowiedział do mnie wobec oficerów słowa:
Dostałem
medal mojej Matki Boskiej Ostrobramskiej.
Podobnych refleksji mamy więcej. Choćby słowa jednego z dostojników kościelnych, od 1925 r. ordynariusza łuckiego, bpa Adolfa Szelążka: Byłem świadkiem momentu, w którym Pan Marszałek Piłsudski, jako Naczelnik Państwa, uczestniczył dnia 11 czerwca 1920 r., w uroczystej procesji na Starym Mieście w Warszawie i w akcie poświęcenia narodu polskiego Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa.
Byłem
także świadkiem momentu, w którym Marszałek Piłsudski, dnia 2 lipca 1927 r., na
czele rządu i licznych oddziałów armii, w obecności Episkopatu Polski i tłumów
ludu uczestniczył w uroczystości koronacji Obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej w
Wilnie. Uroczystość wielogodzinna odbywała się na placu przed katedrą. Po niej
procesjonalnie odniesiono Obraz do Ostrej Bramy.
W
ciągu całego trwania kościelnych ceremonii padał ulewny deszcz, panował wicher
zimny, błyskawice rozdzierały chmury.
Mimo
to Dostojny Pan Marszałek Piłsudski bez przerwy brał udział w powszechnej czci
dla Najświętszej Marii Panny.
Rozmowy moje z Panem Marszałkiem Piłsudskim o sprawach, dotyczących wykonania konkordatu, dały mi głębokie przekonanie, że Pan Marszałek Piłsudski obok innych przymiotów duchowych jest uosobieniem miłości Ojczyzny. Wielką cześć chowa dla Ojca Św., Piusa XI, Papieża36.Nad trumną ulubionego poety marszałka, Juliusza Słowackiego, wprowadzanego na Wawel (1927 r.) Piłsudski wypowiedział słowa, które dziś możemy jemu powtórzyć: ...są ludzie i są prace ludzkie tak silne i tak potężne, że śmierć przezwyciężają, że żyją i obcują między nami.
Nie sposób pominąć słów przy sarkofagu J. Piłsudskiego w wawelskiej krypcie z 11 listopada 1978 r. wypowiedzianych przez Stanisława Przywara-Leszczyca, por. 4 pp leg. i obrońcę Lwowa w 1920 r.: Panie Marszałku – melduję, że w 60 rocznicę wywalczenia wolnej i niepodległej Polski stajemy wszyscy przy Tobie. Kardynał Karol Wojtyła jest nieobecny, ale On jest już w Rzymie naszym JP II. Ty jesteś naszym JP I, a JP – to wiekopomne słowa Jeszcze Polska…. Współpracująca z Marszałkiem poetka Kazimiera Iłłakowiczówna38 po jego odejściu w wieczność napisała w Litanii do Matki Boskiej Ostrobramskiej słowa modlitwy:
której
kaplica Bramą nad Wilnem wystrzela...
Widoma
oczom tłumów w koronie z płomienia,
Panno,
której modlitwa śmierć we zdrowie zmienia,
Matko
Łaski, co rany goisz,
Domie
Złoty, który w niebie stoisz,
czysta
bez skazy i prawdziwa całkiem
-
o Pani Ostrobramska, módl się za Marszałkiem.
Módl
się za nim, bo nas żal oniemił,
módl
się za nim, bośmy tuż przy ziemi.
Módl
się za nim: myśmy zbrukani i próżni,
i
zła od dobra, a kłamstwa od prawdy nie różnim,
(...)
Chwała
świętym Twoim, Panno Czcigodna, miejscom:
(...)
chwała
Ci, w zbroi Twej srebrnym i złotym rynsztunku,
i
Wilna i Marszałka mocna Opiekunko.
…Jednej
tylko rzeczy, jednej tajemnicy ani moja, ani żadna
inna
książka o Piłsudskim nie wyjaśni: tajemnicy miłości, którą do
siebie
wzbudzał.
***********************************
Czy Józef Piłsudski był protestantem?
Postanowiłem zbadać tę sprawę od nowa i zwróciłem się do proboszcza parafii ewangelicko-augsburskiej w Krakowie, ks. Karola Bronisława Kubisza, o informacje.
A oto fragmenty jego listu, pisanego do mnie dnia 21.10.70 r. ..opowiadał rai przed laty nie żyjący już dziś ks. Edward Szendel, bliski współpracownik ks. Biskupa Burschego, że Marszałek dość często odwiedzał ks. biskupa Burschego prywatnie w mieszkaniu i zasięgał jego rad w różnych sprawach lub na zwykłą przyjacielską rozmowę przychodził wieczorami.
Sam widziałem w salonie pp. Burschów na fortepianie gabinetowe zdjęcie Marszałka z serdeczną, synowską dedykacją. To moje osobiste spostrzeżenie.
Słyszałem, także, że po zgonie Piłsudskiego generałowie sprowadzili fes. Korniłowicza, by opatrzył ciepłe jeszcze ciało olejami ŚW. i sporządzili akt konwersji Marszałka, który następnie przesłali papieżowi Piusowi XL
Czy to prawda — nie wiem. Jednakże Achilles Ratti, jako były nuncjusz w Warszawie, znał całą sprawę.
Marszałek nie wyraził nigdy zamiaru powrotu do Kościoła Rzymskiego.
Wdowa, p. Aleksandra, utrzymywała — po ostatniej wojnie — przyjacielskie kontakty z biskupem dr Władysławem Fierlą (- duchowny luterański, doktor teologii, działacz polonijny, duchowny zwierzchnik Polskiego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego na Obczyźnie), zwierzchnikiem Kościoła naszego na Obczyźnie. Przed 10 laty brała udział w jego uroczystościach jubileuszowych, pierwsza zjawiła się na nabożeństwie, aczkolwiek sama była katoliczką...
Dodać należy, że ks. biskup Bursche(E-A) był wspaniałym patriotą polskim, w czasie okupacji hitlerowskiej dał dowody odwagi cywilnej, był więziony w berlińskim Moabicie, torturowany w obozie koncentracyjnym (Sachsenhausen, Oranienburg) i zamordowany jako osiemdziesięcioletni starzec.
Oczywiście, zupełnie inaczej osądzamy dzisiaj, po II Soborze Watykańskim, naszych braci — ewangelików, a zupełnie inaczej kształtowała się ta ocena wówczas, gdy żył marszałek Piłsudski. Wówczas obowiązywała, niestety, zasada dyskryminacji wyznaniowej w tej czy innej formie, zawsze jednak przykrej, nieraz bardzo przykrej. I w perspektywie ówczesnej miary musi się oceniać fakt, że dygnitarz tej rangi, co marszałek Piłsudski, był członkiem wspólnoty ewangelickiej.
Chcąc w tej ważnej sprawie upewnić się możliwie bez reszty, zwróciłem się do biskupa ewangełicko-augsburskiego w Polsce, księdza doktora Andrzeja Wantuły, z prośbą o udostępnienie mi odpisu wychodzącego w Londynie „Posła Ewangelickiego", w którym zamieszczono bliższe informacje dotyczące konwersji Józefa Piłsudskiego i okoliczności, które jej towarzyszyły.
Jestem bardzo wdzięczny księdzu biskupowi Wantule za łaskawe użyczenie mi tego materiału informacyjnego, który podaję tu w całości. Chodzi mi bowiem o to, by nic nie wyrwać z kontekstu samej relacji odnoszącej się do konwersji, co mogłoby osłabić wrażenie autentyczności cytowanego tekstu. A oto brzmienie odpisu:
Nawiązując do artykułu pt. „Mało komu znany szczegół z życia J. Piłsudskiego" — („Poseł Ewangelicki", nr 9, wrzesień 1964 r., Londyn) — chciałem dorzucić kilka znanych rai szczegółów na ten temat. Były to łata 1929-1931, kiedy będąc prefektem w Seminarium Nauczycielskim w Działdowie otrzymałem z Konsystorza nominację na stanowisko administratora parafii w Łomży. Niewielka to była liczebnie parafia, chociaż posiadała duży budynek kościelny, ozdobiony wewnątrz herbowymi tarczami hr. Branickich, które miały świadczyć, że był to kiedyś kościół katolicki, jak się później dowiedziałem — specjalnie wybudowany dla zakonu Jezuitów, mających za zadanie wyniszczyć w całej okolicy posiew reformacji.
Dziwnymi jednak drogami, którymi kieruje opatrzność Boska — świątynia ta tylko częściowo spełniła swoją rolę, gdyż po rozwiązaniu zakonu w ówczesnym państwie rosyjskim — kościół ten zmienił swe dotychczasowe przeznaczenie i służył odtąd celom dalszego krzewienia ewangelicyzmu. W latach — o których wyżej wspomniałem — w parafii łomżyńskiej żył jeszcze i zamieszkiwał wraz z synem i synową na plebanii, przy ul. Krzywe Koło, ks. pastor Kacper Mikulski, sędziwy starzec, ongiś w latach młodszych ksiądz katolicki. Był on obdarzony doskonałą pamięcią, jeśli chodziło o lata dawniejsze, lubił też opowiadać o starych dziejach. Między innymi młodemu koledze, a takim dla niego byłem, pokazał egzemplarz Nowego Testamentu, pożółkły ze starości i z powypisywanymi uwagami na marginesach, opowiadając o nim następującą historię:
„Jako młody ksiądz
katolicki, chodziłem po różnych miastach Małopolski i zbierałem datki pieniężne
na budowę bursy dla niezamożnej uczącej się młodzieży. Będąc w Krakowie,
wstąpiłem też m.in. na plebanię ewangelicką, gdzie przyjął mnie życzliwie
urzędujący tam pastor Tochterman, ofiarą
pieniężną obdarował, a
na pamiątkę wręczył mi oto Nowy Testament! To wydarzenie
stało się później przyczyną mego nawrócenia i przejścia u; szeregi kościoła
ewangelickiego". — Tak prawił mój czcigodny
rozmówca.
Takim był duchowny
protestancki, u którego szukał schronienia i na którego plebanii przez dłuższy
czas w ukryciu przebywał Józef Piłsudski. Nieduży, skromnie urządzony pokój na
poddaszu, z którego okna widać było w dole płynącą rzekę Narew, był tą chwilowo
spokojną przystanią dla ściganego przez żandarmerię carską późniejszego
Marszalka Polski. Kiedy ks. Mikulski opowiadał mi o tamtych, burzliwych czasach
i o swoich z Piłsudskim rozmowach, to twarz mu wtedy jaśniała i łzy wzruszenia
powoli spływały bruzdami starczego oblicza, a głos wzbierał nutami mocy, jakby
z wyżyn płynącej, świadcząc o wielkim wydarzeniu, jakim było dla niego i dla
Kościoła przejście Józefa
Piłsudskiego na wyznanie
ewangełicko-augsburskie.
Niejednokrotnie też
razem odczytywaliśmy znajdujący się w kancelarii parafialnej w księdze
konwertytów akt przejścia Marszałka na ewangelicyzm, jak również tekst aktu
ślubu z pierwszą jego żoną, Marią, zawartego w pobliskiej parafii ewangelickiej
w miejscowości Paproć. Patrzyłem wówczas na te akta, zdając sobie sprawę z wielkiej
wagi i znaczenia, jakie posiadały. Z tego właśnie względu, aby przypadkiem nie
zaginęły, na którymś z posiedzeń rady parafialnej z udziałem ks. Mikulskiego
powzięliśmy uchwałę, aby odesłać wyżej wymienione księgi konwertytów i ślubów
do archiwum konsystorskiego w Warszawie.
I tak się też stało.
Mimo jednak
przedsięwziętych środków ostrożności księgi te już dzisiaj nie istnieją,
albowiem dom przy ul. "Wierzbowej, w którym znajdował pomieszczenie
konsystorz, zaraz na początku drugiej wojny światowej został podczas
bombardowania stolicy całkowicie zniszczony. Ale nie zniszczoną została i —
można powiedzieć — niezniszczalną pozostała
pamięć o wielkim
wydarzeniu naszego Kościoła
w Polsce.
W czasie mej
administracji parafią łomżyńską powziąłem też zamiar, który wraz z radą
kościelną usiłowałem wcielić w życie. Chodziło o to, aby przez wmurowanie
tablicy pamiątkowej w ścianie plebanii uczcić pamięć wielkiego męża stanu
naszego wyznania. Pamiętam, że był przeciwny ternu projektowi gen.
Młot-Fijałkowski, dowódca okręgu łomżyńskiego, do którego z tą sprawą żeśmy się
zwrócili. Był za tym także ówczesny naczelny kapelan, ks. senior Ryszard
Paszko. Ale kiedy specjalna delegacja udała się do Belwederu, aby prosić
Marszałka o wyrażenie zgody na zrealizowanie powyższego projektu, wszystko od
razu spaliło na panewce. Bardzo uprzejmie, ale stanowczo zażądał Piłsudski, aby
uprawy tej ze względów zasadniczych zaniechać.
W tym. wypadku racja
stanu w kraju tak katolickim, jak Polska przedwrześniowa, raz jeszcze zwyciężyła.
Nie wyparł się Marszałek wyznania ewangelickiego, ale... ze względu na różnego
rodzaju powikłania, jakie mogłyby
wymknąć z ogłoszenia faktu, że głowa państwa nie należy
do Kościoła
Rzymsko-katolickiego, wolał
wyznanie swe zachować dla siebie. K.S.
„Poseł Ewangelicki", nr i (236), styczeń 1965, Londyn,
Ponieważ sprawa przynależności J, Piłsudskiego do Kościoła ewangelicko-augsburskiego jest na ogół nieznana w społeczeństwie polskim, pozwalam sobie dodać do moich uwag jeszcze dwa bardzo interesujące odpisy z londyńskiego „Posła Ewangelickiego", Moim zdaniem oświetlają one dostatecznie tę bardzo interesującą sprawę.
„Poseł Ewangelicki", nr 5 (180), maj 1960, Londyn.
PIŁSUDSKI —
EWANGELIK
60 lat potrzeba było
czekać, by wreszcie móc się oficjalnie dowiedzieć, że Marszałek Piłsudski —
przynajmniej przez pewien okres swego życia — należał do naszego, ewangelicko-augsburskiego
Kościoła. Coś się o tym niekiedy szeptało na ucho niby o jakiejś sprawie bardzo
zdrożnej, podobno nawet niektóre pisma lewicowe robiły na ten temat wzmianki,
lecz w Wolnej Polsce wszystkie takie wiadomości brało się — nieraz — z wprost
przesadną ostrożnością. Piłsudski bowiem zakazał wszelkich dochodzeń i
sądów w stosunku do inwektyw w odniesieniu do swojej osoby i nigdy się wobec
tego nie miało pewności, co
jest wymysłem, co zaś
rzetelną prawdą.
Prawda, o której tu
mowa, przestała być tajemnicą przed 26 laty, ale tylko dla niewielu wtajemniczonych,
a także dla Władysława Pobóg-Malinowskiego oraz dla tych, którzy mu wyraźnie
zakazali podania faktu do publicznej wiadomości.
...Pobóg-Malinowski
dosyć dokładnie opowiada i przebieg swoich poszukiwań prawdy, i historię
owych zakazów ogłaszania jej.
Gdy był w okresie
pisania monografii Piłsudskiego, absorbował go dokument ślubu Piłsudskiego z
pierwszą jego żoną, Marią. W archiwach znalazł tylko niewyraźne wzmianki, że
ślub odbył się gdzieś
w okolicach Łomży czy
Białegostoku. Objechał wszystkie tamtejsze parafie i ani śladu dokumentu nie znalazł.
Wtedy dopiero wpadł na pomysł szukania w parafiach ewangelickich. Dostał ich
spis od księdza prof. Edmunda Burschego i coś w piątej czy szóstej natrafił na
to, czego poszukiwał.
Historyk dokument ten
umieścił w księdze przygotowanej już do druku. Poszły w świat ogłoszenia o
niej, po czasopismach — wyjątki. I oto nagłe minister spraw, wewnętrznych Marian Zyndram-Kościałkowski
wstrzymuje nakład każe usunąć cały szereg szczegółów historycznych o
żyjącym wówczas jeszcze, choć już ciężko chorym Marszałku, szczegółów, co do
których widocznie nie pragnął zaznajamiania z nimi szerszego ogółu Polaków.
Rozpoczynają się długie przetargi, bo autor stoi na gruncie naukowej
nieustępliwości. W sukurs przychodzi mu minister spraw zagranicznych Józef
Beck, Wszystkie pozycje zostają ostatecznie uratowane — z wyjątkiem jednej, co
do której i Beck nie przezwycięża
trudności.
A pozycja ta, to akt
spisany w języku rosyjskim przez ks. pastora K. Mikulskiego; tu zaś, podany w
dosłownym przekładzie na polski, brzmi:
„Działo się w Paproci
Dużej 3/15 lipca 1899 roku o godzinie 10 rano. Ogłaszamy, że w obecności
świadków Adama Piłsudskiego, lat 29, pomocnika architekty, i Jana
Piłsudskiego, lat 23, pracownika bankowego, obu zamieszkałych w mieście Wilnie,
zawarty został pod tu datą religijny związek małżeński między Józefem Klemensem
Piłsudskim, kawalerem kupcem, zamieszkałym w Łapach, urodzonym w majątku
Zułowie, 31 lat, synem Józefa i zmarłej Marii z domu Billewicz, małżonków
Piłsudskich, wyznania ewangelicko-augsburskiego, i Marią Kazimierą Juszkiewicz
z domu Kopłewską, rozwiedzioną z winy męża, zamieszkałą w Łapach, urodzoną w
Wilnie, lat 33, córką zmarłego szlachcica Konstantego i Ludmiły z Chomiczów
małżonków Koplewskich, wyznania ewangelicko-augsburskiego. Związek ten
poprzedziły trzykrotne zapowiedzi w tutejszym kościele ewangelicko-augsburskim
13/25 czerwca bieżącego roku i w dwie niedziele następne. Umowa ślubna nie
została zawarta. Akt ten nowożeńcom i obecnym świadkom przeczytany, przez nas i
przez nich podpisany został."
Byłoby dużą dalszą zasługą w obliczu prawdy historycznej, gdyby ktoś zdołał, jak to w powyższej sprawie uczynił Pobóg-Malinowski, dotrzeć do odpowiednich autentycznych źródeł i podać do publicznej wiadomości wyciąg z aktu powrotu Marszałka Piłsudskiego na łono Kościoła rzymsko-katolickiego.
Prawda i tylko prawda musi przecie być naszym przewodnikiem w badaniu przeszłości i kryć jej pod korcem ani wolno, ani nie ma celu, bo się prędzej czy później na światło wydobędzie.
„Poseł Ewangelicki", nr 9 (232),
wrzesień 1964, Londyn.
MAŁO KOMU
ZNANY SZCZEGÓŁ Z
ŻYCIA JOZEFA PIŁSUDSKIEGO
W dziale informacyjnym
broszury „Tysiąclecie Polski Chrześcijańskiej", którą obszerniej omawiamy na
innym miejscu, na str. 32 wymieniono skład osobowy prezydium Komitetu i podano,
że „do prezydium Komitetu wchodzi również delegat Komitetu Tysiąclecia Polski
Chrześcijańskiej, utworzonego przez ewangelików polskich, dyr. Wiktor
Martin".
Rozumiejąc te słowa
jako wyodrębnienie nas z całości, jako danie nam wolnej ręki, a nawet zachęty
dla studiów badawczych tysiąclecia Polski z naszego — wyznaniowego — punktu
widzenia, podejmujemy tę inicjatywę i rozpoczynamy zasugerowaną nam akcję od
czasów nam najbliższych, od wielkiego wodza
w walkach o
wyzwolenie Polski i męża sianu z
pierwszych lat Jej niepodległości, który był członkiem naszego wyznania.
J. Piłsudski VJ swym
przemówieniu nad, trumną Słowackiego, mówiąc o „ludziach i pracach ludzkich tak
silnych i, tak -potężnych, że śmierć przezwyciężają i żyją, i obcują między
nami", nadmienia żartobliwie, że takim, jest Słowacki, który „staje się
znajomy coraz szerszym kręgom", co do którego „wiemy i o tym, czego nawet
o braciach nie wiemy... Znamy drobnostki z jego życia, anegdoty o nim, ba, jak
sam pisze poeta, list do ekonoma lub wieczne przymierze z Handzią lub Marylko,
są nam znane i znajome".
Jako pismo wyznaniowe,
na którym przecie nie ciąży obowiązek utrzymywania w tajemnicy nazwisk swych
wyznawców, któremu wolno jest przecie chlubić się tymi spośród nich, co się w
swym życiu ziemskim szlachetnymi czynami wsławili, podaliśmy ongiś w „Pośle
Ewangelickim" w przekładzie polskim tekst ślubu Piłsudskiego z pierwszą
jego żoną, Marią, z którego to aktu wynikało, że Piłsudski był członkiem
naszego Kościoła. Uczyniliśmy to w oparciu o tekst rosyjski, cytowany przez
wyjątkowo dociekliwego i bezkompromisowego badacza, ś.p. Władysława
Pobóg-Malinowskiego. Żałujemy ogromnie, że nie doczekał tej chwili, kiedy można
podać w odbitce fotograficznej oryginału i w przekładzie polskim sam akt
przejścia Józefa Piłsudskiego z katolicyzmu na nasze wyznanie. Stało się to w
okresie największego natężenia politycznej jego tajnej działalności, w momencie
najintensywniejszej jego pracy nad „Robotnikiem" i kolporterką
„bibuły", na rok
zaledwie przed aresztowaniem go
w Łodzi.
"Widać, że w
kraju pod względem „chowania prawdy pod korcem" niewiele się dotąd
zmieniło. Akt przejścia Józefa Piłsudskiego na ewangelicyzm przetrwał w odbitce
fotograficznej w prywatnych zbiorach czasy wolnej Polski, okupację niemiecką i
okres współczesny, w którym również, jak widać, nie wszelką prawdę daje się
ogłaszać, skoro do ogłoszenia
przekazano ją nam.
Wypełniamy dzisiaj to
życzenie. Jesteśmy pewni, że prawdę o sobie nie on polecił ukrywać.
W przekładzie polskim akt brzmi:
1899 |
Nr 4 (52) |
Łapy.
Działo się w mieście
Łomży dwunastego (dwudziestego czwartego) maja tysiąc osiemset
dziewięćdziesiątego dziewiątego roku o godzinie dziesiątej rano. Ogłaszamy, że
w obecności świadków Tytusa Mikulskiego, dwudziestu jeden lat, technika, i
Fryderyka Szymańskiego, lat trzydziestu sześciu, zakrystiana, obu
przebywających w Łomży, po dostatecznym
przygotowaniu i pełnym wewnętrznym przekonaniu przeszedł z wyznania Rzymsko-
katolickiego na wyznacie Ewangelicko-Augsburskie w tutejszym Ewangelicko-augsburskim kościele Józef
Klemens Piłsudski (w nawiasach, powtórzono po polsku) lat trzydzieści jeden,
kawaler, zamieszkujący w Łapach, urodzony w majątku Zułowie, syn dworzanina (szlachcica)
Józefa i zmarłej Marii z domu Billewicz małżonków Piłsudskich. Przy tym uzupełnia
się, że Józef Klemens Piłsudski tejże daty był konfirmowany, odbył spowiedź i
przyjął Komunię Świętą. Akt ten ogłaszanemu i świadkom przeczytany przez nich,
i przez nas podpisany został.
(Podpisy)
Józef Klemens
Piłsudski (po polsku)
Tytus Mikulski (po polsku)
Fridrich Szimanski (po rosyjsku)
Pastor G. Mikulski (po rosyjsku).
opr. ks. Henryk
WeryńskI
********
nr 7-8 (lipiec - sierpień) 1971 r. „Więzi"
Czy Józef Piłsudski był protestantem?
W nr 7—8 „Więzi" (lipiec - sierpień 1971 r.) opublikowaliśmy tekst ks. Henryka Weryńskiego o marszałku Józefie Piłsudskim, dotyczący ustalenia przynależności kościelnej pierwszego marszałka Rzeczypospolitej. Fragment pracy ks. Weryńskiego otrzymał istotnie tytuł od redakcji — i z pełną świadomością opatrzyliśmy go znakiem zapytania. Ksiądz Henryk Weryński w nadesłanym liście, który poniżej publikujemy, zajmuje kategoryczne stanowisko, że Józef Piłsudski od 12 maja 1899 r. aż do swojej śmierci 12 maja 1935 r. był wyznania ewangelicko-augsburskiego. Tym niemniej, przepraszając Szanownego Autora za wywołanie wrażenia, jakoby tytuł publikacji pochodził od Niego, a nie od redakcji, podtrzymujemy nasze merytoryczne stanowisko.
Artykuł „Więzi" wywołał pewne zainteresowanie w prasie. Omówiło go m. in. „Echo Krakowa" w nr z dnia 14 września 1971 r. („Co ukrywał J. Piłsudski?"), przyjmując jednocześnie tezę o ewangelickiej przynależności kościelnej J. Piłsudskiego. Charakterystyczna jest jednak uwaga, zawarta w publikacji „Echa Krakowa": Trudno powiedzieć, czy odpowiedź ks. Weryńskiego jest wyczerpująca. Ani motywy wstąpieniu Piłsudskiego do Kościoła ewangelickiego, ani przyczyny istotne ukrywania przezeń swego wyznania przed opinią publiczną, nie zostały dotychczas wyjaśnione przez profesjonalnych historyków.
Do redakcji „Więzi" wpłynął także list ks. Tadeusza Fedorowicza, który rzuca nowe i istotne światło na ten interesujący problem. Niezależnie od potrzeby dokonania dalszych ustaleń dokumentacyjnych, list ten stanowi bardzo ważkie świadectwo w tej sprawie.
Drukujemy poniżej najpierw list ks. H. Weryńskiego, następnie zaś list ks. T. Fedorowicza.
Wielce Szanowna
Redakcjo!
W związku
z opublikowaniem na
łamach „Więzi" (lipiec - sierpień 1971 r.) mojego opracowania na temat wyznania
religijnego Marszalka Józefa Piłsudskiego proszę uprzejmie o zamieszczenie
następującego uzupełnienia.
1. Redakcja zatytułowała od siebie moje uwagi:
„Czy Józef Piłsudski był protestantem?" — Pytajnik jest równoznaczny z
niedowierzaniem względnie powątpiewaniem. Tymczasem przytoczone przeze mnie
dokumenty wykluczają wszelkie pytajniki.
2. Stwierdzam, że Marszałek. Józef Piłsudski był
ewangelikiem, a zatem: był protestantem.
3. Stwierdzam, że do chwili, kiedy piszę ten
list do Redakcji, nikt nigdzie nie opublikował, żadnego dokumentu w sprawie
powrotu Marszałka Józefa Piłsudskiego do Kościoła katolickiego. Dopóki nie
ukaże się wiarygodny dokument, stwierdzający ponad wszelką wątpliwość, że taki
akt powrotu został dokonany (z podaniem daty, miejsca i świadków), musimy
przyjąć, że Marszalek Józef Piłsudski od dnia dwunastego maja 1899 roku do
chwili swej śmierci był członkiem Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.
4. Zaznaczam wreszcie, że moje wspomniane wyżej
uwagi w „Więzi" (nr 7—8, 1971 r.) zostały wyjęte z większej całości,
poświęconej charakterystyce Marszałka Józefa Piłsudskiego.
ks. Henryk Weryński
Kraków, dnia 29 sierpnia 1971 roku.
A oto co napisał do nas na ten temat ks. Tadeusz Fedorowicz z Lasek:
Szanowny Panie
Redaktorze
W 7/8 nr „Więzi" br. w dziale „Z problemów najnowszej historii Polski" ks. Henryk Weryński rozważa zagadnienie, czy Józef Piłsudski był protestantem. Artykuł ten wymaga pewnego sprostowania, i uzupełnienia.
Gdy w 1935 roku stan
zdrowia marszałka Józefa Piłsudskiego uległ pogorszeniu, dr Antoni Stefanowski
uprzedził ks. Władysława Korniłowicza, że będzie wezwany do chorego. 12 maja
przysłano z Belwederu auto do Lasek. Według relacji ks. Korniłowicza na
pierwsze wypowiedziane głośno słowa modlitwy marszałek otworzył oczy i spojrzał
świadomie i ze zrozumieniem chwili. Ks. Kornilowicz bez pośpiechu nałożył Oleje
św. i modlił się do momentu śmierci. Przy łóżku chorego była żona, córki, gen.
Wieniawa Długoszowski i dr Stefanowaki.
Tego wieczoru ks. Wł.
Kornilowicz zdał sprawę Nuncjuszowi Papieskiemu, a następnego dnia rano złożył
oficjalne sprawozdanie ks. Kardynałowi Kokowskiemu.
W jakiś czas później
ks. Kornilowicz został wezwany przez marszałkowa Piłsudską, która poinformowała
go, że w czasie walk Legionów na wschodnim
froncie marszałek zwrócił
się do obecnego
tam kapelana 1 Brygady Ciepichala z prośbą o przyjęcie go
z powrotem do Kościoła katolickiego. Ks. Ciepichul spisał atramentowym ołówkiem
akt prowizoryczny na kartce, która zaginęła. Następnie, będąc już marszałkiem,
Piłsudski zażądał sporządzenia formalnego aktu powrotu do Kościoła, co też
uczyniono. Po śmierci marszałka odnaleziono także akt tymczasowy spisany na
froncie. Oba te dokumenty ks. Korniłowicz miał w ręku i czytał.
Wszystkie te szczegóły
podaje obecnie Zygmunt Serafinowicz, jeden z najbliższych współpracowników ks.
Władysława Korniłowicza, któremu ks. Korniłowicz sam je opowiedział.
Z wyrazami szacunku
ks. Tadeusz Fedorowicz
Laski, dnia 14.IX.1971 r.
OD REDAKCJI
Kilka dodatkowych informacji do Kwestii wyznania marszałka Józefa Piłsudskiego przyniósł list p. Czesława Lechickiego, zamieszczony w numerze 41 (1185) „Tygodnika Powszechnego" z dnia 10 października 1971 r.
Czy Józef Piłsudski był protestantem?
Nawiązując do listu ks. Tadeusza Fedorowicza, opublikowanego na Jamach „Więzi" ('listopad 1971 r.), pozwalam sobie zauważyć, co następuje:
I. Moje uwagi i ma temat wyznania Marszałka Piłsudskiego drukowane w „Więzi" (nr 7/8 z 71 r.) były przekazem dokumentacji opublikowanej w organie prasowym polskich ewangelików, wychodzącym w Londynie, „Pośle Ewangelickim". I tę dokumentację trzeba akcentować i eksponować, tak jak to uczyniła lojalnie redakcja "Więzi". To nie ja wszcząłem dyskusję na temat powyższy. A i Redakcja " Posła Ewangelickiego" nie wszczynała żadnego sporu, stwierdziła fakt podbudowany niezbitymi, materiałami. Przeciw tym materiałom nie przedstawiono żadnych dokumentów stwierdzających powrót Marszałka do Kościoła katolickiego.
2. Bardzo przepraszam Drogiego Księdza, ale to, że nam Ksiądz opowiada o tym, co Księdzu powiedział p. Zygmunt Serafinowiez na temat tego, co jeszcze kolejno opowiadał ks. Władysław Korniłowicz, to absolutnie nie może służyć jako niezbity dowód, że Marszałek Piłsudski istotnie powrócił do Kościoła katolickiego.
3. Każdy obiektywny obserwator faktów -musi zapytać: dlaczego nikt z rodziny Marszałka ani nikt z obecnie żyjących jeszcze żołnierzy Komendanta nie przeciwstawił dokumentacji reprezentowanej przez ,,Posła Ewangelickiego" rzeczowych dowodów na fakt powrotu Marszałka do Kościoła katolickiego.
4. Jeśli to jest prawdą, jak czytamy w liście Księdza, że ksiądz Korniłowicz miał w ręku i czytał dokumenty stwierdzające konwersję Marszałka, to dlaczego odmówił przyjęcia stanowiska (kapelana Belwederu? Dla mnie jest jasne. Odmowa taka musiała mieć powody zasadniczej natury.*
Kraków, dnia 26 listopada, 1971 ks. Henryk Weryński
*
Kwestia przynależności Józefa Piłsudskiego do Kościoła katolickiego jest sprawą czysto formalną, skoro primo — Marszałek całe życie niewątpliwie tkwił w kręgu tradycji katolickiej, secundo— skoro sprawy wiary nie były czynnikiem w zasadniczy sposób kształtującym jego osobowość. Ponieważ jednak ksiądz płk Henryk Weryński, autor artykułu ,,Czy Józef Piłsudski był protestantem?" („Więź", nr 7—8 z 1971 r.) twierdzi obecnie („Więź", nr 11 z ub. ir.) w odpowiedzi swym polemistom, że ...dopóki nie ukaże się wiarygodny dokument, stwierdzający ponad wszelką wątpliwość, że taki akt powrotu (na łono Kościoła katolickiego — przyp. RZ) został dokonany (z podaniem miejsca, daty i świadków), musimy przyjąć, że Marszałek Józef Piłsudski od dnia dwunastego maja 1899 roku do chwili swej śmierci był członkiem Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego — zatem służę wymaganym dowodem, stwierdzającym formalny powrót Józefa Piłsudskiego do katolicyzmu i to wcale nie dopiero na łożu śmierci, ale o dziewiętnaście lat wcześniej, długo przed śmiercią (pierwszej pani Piłsudskiej i drugim małżeństwem — z panią Aleksandrą Szczerbińską. Pozwalam sobie przytoczyć otrzymany przeze mnie list:
• Motywy nie przyjęcia przez ks. Wł. Korniłowicza funkcji kapelana w Belwederze były omawiane w artykule Stefana Frankiewicza „Ojciec Władysław Korniłowicz" , „Więź", nr 9 (161) z 1971 r. (Przyp. red.)
Londyn, 13.XI.71. Szanowny Panie Redaktorze. W związku z artykułem w
"Więzi" 7/8 p.t. "Czy
Józef Piłsudski był protestantem?"
proszę za Pana Redaktora pośrednictwem zawiadomić autora artykułu, że
w aktach archiwum Instytutu JP w
Londynie znajduje, się odpis aktu sporządzonego własnoręcznie i
podpisanego przez Kapelana 1 pułku I Brygady, ks. Henryka, Ciepichalla, z
którego wynika, że dnia, 27 lutego 1916 we wsi Karasin na Wołyniu, będąc chory
i leżąc w łóżku na swojej kwaterze, w obecności świadków: ppłk Kazimierza
Sosnkowskiego — szefa sztabu I Bryg. i swego adiutanta — por. Bolesława, Józef
Piłsudski złożył wyznanie wiary rzymsko-kat. (podkr. w tekście). Odpis tego
aktu ks. H. Ciepichall d. 28 lutego 1916 w Karasinie zaopatrzył dopiskiem, że
akt powyższy został spisany na własne życzenie Komendanta. Łączę wyrazy
szacunku i pozdrowień, proszę o potwierdzenie otrzymania powyższego. T.
Alf-Tarczyński.
List ten wymaga glosy:
1) Autor listu, Tadeusz Alf-Tarczyński, żołnierz I Brygad}", generał, literat, historyk sztuki, dziś 82-letni, mieszka w Londynie i tam jest prezesem emigracyjnej placówki, dysponującej archiwum składającym się z części zbiorów belwederskich oraz zbiorów przedwojennego ,,Instytutu Józefa Piłsudskiego Badania Najnowszej Historii Polski''.
2) Ksiądz Henryk Ciepichall, urodzony w 1886, pijar, skończył teologię na UJ w 1914 roku, od następnego roku służył w Legionach, był kapelanem 1 .pp, zyskując renomę niezwykłe „bojowego" żołnierza w sutannie. Po kryzysie przysięgowym 1917 roku uwięziony w Benjaminowie, należał do grupy trzymanej przez Niemców w obozie do ostatniego dnia okupacji. Duszpasterstwo wojskowe opuścił w 1921 roku, potem zajmował etat majora intendentury, prowadząc dział oświatowy w warszawskim wojskowym więzieniu śledczym. Zmarł w 1934 roku w Warszawie.
3) We wsi Karasin na Wołyniu kwatera Józefa Piłsudskiego mieściła się w dniach od 16 grudnia 1915 do 2 marca 1916, gdy I Brygada przebywała w odwodzie frontu przed słynnymi bojami pod Kostiuchnówką i Opatowa. Był to czas pierwszego, ciężkiego kryzysu Legionów, spiętrzonego wkrótce złożonym przez Piłsudskiego żądaniem dymisji. W tym samym czasie Józef Piłsudski podupadł także na zdrowiu: już drugi raz w czasie swej służby frontowej zachorował na ciężką grypę z komplikacjami sercowo-krążeniowymi. W sumie powstała atmosfera sprzyjająca decyzji uporządkowania „spraw ostatecznych".
4) Adiutant, porucznik Bolesław to oczywiście ówczesny porucznik — Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Dokument znajdujący się w Londynie, o którym komunikuje gen. Alf-Tarczyński, znakomicie koresponduje z listem ks. Tadeusza Fedorowicza z Lasek, opublikowanym w 11 numerze ,,Więzi" z 1971 r.
Ryszard Zieliński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz